Kiedy prawicowi politycy chcą sobie dowalić wyzywają się od pogrobowców PRL, od ubecji,stalinizmu itp. Posiłkują się PRL-em niczym maczugą, by obić nieboszczką swoich przeciwników. Ostatnio Ryszard Petru czepiając się prezesa Kaczyńskiego porównał jego psyche do mentalności polityków z PRL, którzy otoczeni wrogimi państwami bali się wychylić nosa na zewnątrz.
To wszystko gówno prawda. Przypomnę, że w czasach, którymi straszy dzisiaj nas Pertu Polska była otoczona państwami socjalistycznymi zmilitaryzowanymi w Układzie Warszawskim. I tak po kolei: Republiką Litewską, Białoruską, Ukraińską, Czechosłowacją i NRD. Oczywiście ze strony wschodniej i zachodniej zagrożenie jakieś było i by je umniejszyć nasi wodzowie, co i rusz, jeździli do Moskwy z wizytami przyjaźni. Kontaktów z Zachodem i jego technologią i kredytami przywódcy PRL pragnęli jak kania dżdżu. O niedorzeczności porównań Petru i jemu podobnych wiedzą starsi obywatele. Młodym wpycha się do głów kult żołnierzy wyklętych i zachęca do udziału w grupach rekonstrukcyjnych. A to z wiedzą nie ma wiele wspólnego.
Czasami taka ignorancja prawicy przynosi efekty odwrotne. Premier Szydło, odwiedzając zakłady lotnicze, stwierdziła, że kiedyś były one polskie. Oczywiście, za PRL. Budowano tam wtedy, a nie montowano, polskie samoloty i helikoptery. Odbywało się to, co prawda, za zgodą wielkiego brata, ale asortyment zbrojeniowy naszego przemysłu był wtedy o wiele szerszy. Teraz te zakłady są w rękach kapitalistów i to oni decydują, co się w nich montuje i ilu ludzi zatrudnia. Kolonializm polityczny zastąpiono kapitalistycznym.
Nawet , o dziwo, prezes Broniarz z ZNP pokusił się o porównanie dzisiejszej reformy oświatowej do mrocznych czasów ośmioklasowej szkoły z czasów PRL. Wytłumaczenie różnic zajęło by mi zbyt wiele tekstu. Ograniczę się więc do stwierdzenia, że prezesa ogarnęła chwilowa pomroczność jasna.
Czesław Cyrul